» Hit co się zowie. Liverpool - Tottenham
-
Pora na zwycięstwo. Fuhlam - Tottenham.
-
Liga Europy - 1/8 finału. Tottenham - AZ Alkmaar
-
Nie jesteśmy faworytem. Tottenham - Bournemouth.
- zobacz więcej wiadomości

Pojedynek aktualnego mistrza i wicelidera tabeli z liderem musi wzbudzać emocje. A te są tym większe, że w roli lidera do jutrzejszego meczu przystąpi drużyna Tottenham'u.
Przed piłkarzami Mourinho najtrudniejsze w tym sezonie zadanie. Mecz z Liverpool'em na wyjeździe. Obie drużyny mają na swoim koncie po 25 punktów, obie bardzo wyraźnie zgłaszają swoje aspiracje do końcowego tryumfu.
Faworytem spotkania jest drużyna Jurgena Kloppa. Jednak Tottenham już nie raz w tym sezonie zakpił sobie z przewidywań bukmacherów. Niestety w jedną jak i drugą stronę.
W poprzedniej kolejce obie drużyny dość niespodziewanie tylko zremisowały swoje mecze. Środowe spotkanie będzie meczem o pozycję lidera w tabeli. Warto zaznaczyć, że w przypadku remisu szansę prześcignięcia obu jutrzejszym oponentów zyska drużyna Leicester. Zapowiada się bardzo dobre widowisko.
Początek meczu: 16.12.2020 g. 20.55
Sędzia: A.Taylor
Transmisja: Canal Plus Sport 2
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze


Ja początkowo miałem opory, ale na tą chwilę też mi się ta gra podoba. Jak już idziemy to konkretnie, nie ma nic gorszego niż próba ataku pozycyjnego bez pomysłu na ostatnie podanie, jak w końcówce Poch'a. A tutaj, każde nasze przejęcie to od razu pełnia skupienia na akcji, bo mamy gości, którzy wiedzą gdzie i jak chcą grać. Bez znaczenia czy piłkę zgarnie Lo Celso, czy Ndombele, czy Kane, czy Son to jeżeli tylko zdoła się odwrócić to już śmierdzi golem.

Zagraliśmy bardzo dobry mecz.
Liverpool cisł nas nieziemsko, ale to było oczywiste. Mimo to wykreowaliśmy 4 bardzo dobre sytuacje. Normalnie z 3 byśmy trafili, Stevenowi zabrakło milimetrów, Kane zmarnował totalnie główkę. No i na koniec zgubienie krycia przez Tobiego.
Szkoda, bo plan Jose zakładał wywiezienie 3 punktów.
Mi się podoba nasza gra. Nie ma miliarda podań i braku pomysłu na grę co mnie irytowało. Zazwyczaj nasze akcję są bardzo groźne.
W niedzielę walczymy dalej
Zobaczymy gdzie zajdziemy w tym sezonie!
Jak każdy się denerwuje przed każdym meczem jak i w trakcie. Ja zawsze staram się oglądać każdy mecz do końca nie ważne jaki jest wynik a nuż się trafi taki powrót jak w Amsterdamie
ja jakoś jestem spokojny jak się obronimy przed rywalami. Teraz nie stwarzają żadnych zagrożeń środkiem tylko dośrodkowują.


Widzę które jest miejsce w tabeli, a mimo to ten sezon mnie boli bardziej niż każdy inny. A defensywny styl gry, mimo iż jest skuteczny w naszym wydaniu, i dużo ładniejszy (kontry!) niż ten bezproduktywny atak pozycyjny z koncówki Pocha (w sumie nie z koncówki), to jest poza moje nerwy. 80 minut człowiek siedzi jak na bąbie patrząc jak rywale siedzą nam w polu karnym, że zaraz nam wjebią, albo sprokurujemy karnego... Jak wy z tym wytrzymujecie bez labidzenia??

To jest piłka nożna i jakiekolwiek taktyki, ustawienia i zmiany mogą nie dać nic, a rywal zawsze może być bramkę po rożnych, wolnym, karnym czy z akcji. Nie daliśmy dupy w tym meczu i nie wiem skąd opinie o tym, że zespół wyszedł przestraszony. Przecież za Jose tak grają i to nie jest żadna niespodzianka. Sprawdziło się to na City, Arsenal i w sumie Chelsea (choć to tylko remis). Tutaj nie udało się, ale nie da się wszystkiego wygrywać, w szczególności że to był mecz na najtrudniejszym terenie w lidze. Jest 2 miejsce, wszystkie rozgrywki w grze i czekamy na więcej
Widać ze niektórzy trochę przesadzają. Świat nie jest idealny, nie da się wygrać wszystkiego. Ważne żebyśmy jak najmniej stracili. Mamy kontakt z liderem cały czas jesteśmy w grze. Jacy przestraszeni ? Nie możemy grać otwartej piłki z Liverpoolem. Teraz mamy taki styl. Dajemy grać rywalowi i atakujemy z kontry. Trzeba poprawić obronę podczas stałych fragmentów gry.
Po tylu latach kibicowania każdy ma prawo wymagać od Tottenhamu trochę więcej. Moim zdaniem mentalność nadal leży, wychodzimy przestraszeni na "wielki" Liverpool, który kolejke wcześniej został zatrzymany przez Fulham. Do poprawy jest wiele. Przede wszystkim stałe fragmenty, wykończenie, koncentracja do końcowego gwizdka. Lloris musi zacząć wychodzić z linii i przejmować piłki z rzutów różnych. Brakuje bardzo dużo, żeby realnie myśleć o jakimkolwiek trofeum. Co do Mou, wyciąga z tego zespołu co się da, ale ostatnio często nie trafia ze zmianami. Widać było wczoraj brak Ndombele
Zaraz wrócą Jose auty, bo przegraliśmy mecz z mistrzem Anglii na jego stadionie. Ludzie, lodu na głowy, tu już 200 mln na transfery, tutaj zasługujemy żeby się z nas śmiali. Co za ludzie, samobiczowanie bo mecz przegrany 2-1, trzy punkty do lidera, wszystkie rozgrywki w grze, najmniej straconych goli w lidze. Ja nie wiem, nie mam słów, zamiast docenić to że nasi za*ierdalali aż miło to babulenie babulenie babulenie. Rzygać się chce.
Ludzie, przegraliśmy na Anfield. Z Liverpoolem. na Anfield ! Chyba wszyscy wiedzieliśmy, że tak się to może skończyć. I na tę chwilę mamy 3 pkt straty do lidera, w szalonym sezonie w którym wszyscy tracą punkty. Wiem że wynik boli, zwłaszcza że można było ten mecz nawet wygrać. Ale ten mecz i niczym jeszcze nie decyduje. Więc Trzeba się ogarnąć i wierzyć. Do końca. Nikt nie mówił że będzie łatwo, a na ten moment sezon wygląda dużo lepiej niż ktokolwiek z nas przewidywał. Dajmy im udowodnić na co ich stać i poczekajmy do końca sezonu
Powiedzmy sobie szczerze, poki levy nie wylozy 200mln na transfery to nie ma mowy o tytule premier league nie mowiac juz o lidze mistrzow. Nie ma mowy o dominacji kiedy nasza gra w glownej mierze sprowadza sie do obrony bramki Llorisa. A zanim zaczniecie mnie hejtowac to popatrzcie na poprzednie mecze za Pączka. Krokolwiek gral do tej pory z nami pressingiem zawsze sie gubilismy i cala gra, podania, taktyka idzie w piach. Taka prawda..


Chociaż wiedziałem kurvva że tak będzie, boli jeszcze bardziej. Skopali nas po twarzach i tyle. Liverpool może przegrać z każdym, ale nas zawsze rozpierdoli. Z tego składu z Liverpoolem tylko Kane i Hugo, no Toby też raz jedyny, jedyny raz wygrali. Oni się po prostu boją tych koszulek czerwonych, choćby tam gówniarze 20 letni grali Tottenham Hotspur Futball Club zawsze się osra. Śmiejemy się z naszego klubu tak jak się z nas śmieją teraz kibice Liverpoolu bo nie zasługujemy na nic innego.
COYS



Będzie dobrze, pozbierają się. W drugiej połowie nasz gra wyglądała dobrze. Szkoda zmarnowanych sytuacji ale zdarza się. Kolejny zespół który nie potrafił przedrzeć przez nasza obronę. Jestem tym zdumiony, jaką przemianę przeszedł zespół. Bramki stracone z rożnego i po rykoszecie. Liverpool masę bezsensownych wrzutkę i strzałów z dystansu na nabijanie statystyk szczególnie w pierwszej połowie.

Czy jak Bergwijn I Kane zmarnowali setki mieliście przeczucie że wstawią nam w 90 ? Dwa lata temu przy stanie 1:1 w 85 minucie Sissoko zepsuł sam na sam i strzelili nam w 91 po rogu bodaj. Dziś to samo.
Mam ochotę iść się upić
P.S. Trzeci mecz z rzędu na Anfield przegrany 1:2
Powiem tak, kij tam w wynik. Najgorsze jest to, że wszyscy nasi (poza Lucasem który najwyraźniej wszedł z ławki żeby pokazać kolegom jak mają grać, a nie samemu grać) zostawili kupę sił. Podnieść się fizycznie, podnieść się psychicznie, a Leicester za raptem kilka dni. Ciężki orzech do zgryzienia dla sztabu i dla Jose.




Aurier chowa Mane do kieszeni. Co tu się dzieje

Mnie tam wynik interesuje. A ten jest na razie dość zadowalający. Po strzelonej bramce i my się uspokoiliśmy i Liverpool trochę z większym respektem grał.
A jakiej Wy się spodziewaliście taktyki? Że ich zamkniemy w polu karnym, albo pójdziemy cios za cios? A kiedy jakakolwiek drużyna Mou zagrała w ten sposób z bardzo silnym rywalem?


>>nnaderowy napisał:
>>>>mefisto52 napisał:<br />
>>>>nnaderowy napisał:<br /><br />
>>A Walker-Peters w tej chwili liderem tabeli <img src= <br /><br />
<br /><br />
Widzisz jak w piłce życie jest przewrotne. W lipcu wyrzuciłbyś Auriera. Kupił Dohertego za Iworyjczyka a teraz żałował, że nie zmienia go Walkers-Petsrs. <br /
To się nazywa ,cierpliwość' .
Nie oceniona cecha ...
<br />
Haha prawda, strach coś powiedzieć <img src=
>>mefisto52 napisał:
>>>>nnaderowy napisał:<br />
>>A Walker-Peters w tej chwili liderem tabeli <img src= <br />
<br />
Widzisz jak w piłce życie jest przewrotne. W lipcu wyrzuciłbyś Auriera. Kupił Dohertego za Iworyjczyka a teraz żałował, że nie zmienia go Walkers-Petsrs.
Haha prawda, strach coś powiedzieć

>>nnaderowy napisał:
>>Jak u Was nastroje? Bralibyście remis przed meczem czy nigdy w życiu?
Gigantyczny entuzjazm mi opadł po niedzieli, troszeczkę obawiam się, że ten mecz będzie wygladał jak ten z City(udało się) bądź Chelsea(my nie skrzywdzimy was, a wy nas), mam wrażenie, że Mou rozpoczął partie szachów na ten sezon, z jednej strony mu się nie dziwie, tempo jest zabójcze i wszyscy grają co 3 dni, a stawka jest wyrównana, więc stad moje obawy że tych małych puncików może na koniec brakować. Chciałbym żebyśmy wygrali, z kilku powodów, Klopp dostaje szajby jak mu nie idzie i takie zwycięstwo miałoby aspkt psychologiczny w stosunku do drużyn z dołu tabeli. Oczywiśnie Mou dalej by mówił że jesteśmy kucykiem
Po prawdzie to on wolnego ładnie wyjął, te setki to bardziej City zepsuło niż on wyjął. No ale ogólnie bardzo dobry występ, co nie zmienia faktu, że nic nie usprawiedliwia City, które po przerwie do 70 minuty to tam z gry nic nie strzeliło sensownego, żeby tego bramkarza zatrudnić. Męczą się strasznie bez Aguero, ogólnie jak na nich patrzę to mam wrażenie, że oni się tam powypalali wszyscy.

Aż jestem ciekaw jak to będzie wyglądało, czy nawet z tak mocnym przeciwnikiem na jego terenie to granie Jose wypali.
Chelsea nas nie prześcignie tak czy siak, City też się póki co męczy. Dziwny ten sezon, ale może właśnie takiego nam trzeba do sukcesu.

Ja chyba bym brał remis.
Liverpool nie przegrał u siebie od baaaaardzo dawna. Chyba ponad 60 meczów.
W tabeli domowej są na pierwszym miejscu. Sześć meczów, sześć zwycięstw. Komplecik
Dla odmiany w tabeli wyjazdowej są na 15! miejscu. W 6-ciu meczach ugrali ledwie 7 pkt.
Morał z tego taki, że Anfield to twierdza. Najgorszy możliwy wyjazd.
Dlatego właśnie remisik chyba bym brał. Ale przecież... kto nam zabroni marzyć?
